Od pocałunku z Thomasem minął miesiąc. Byliśmy już na paru
wspólnych imprezach i jedyne, co zauważyłam to to, że już tak mocno nie zależy
mu na poderwaniu tysiąca dziewczyn. Może ma gorszy okres. Z nim nigdy nie
wiadomo. Dziś po raz kolejny, na przerwie w szpitalu poszłam do Trinity Park, zjeść
hot doga i posiedzieć te parę minut w słońcu na ławce. Często spotykałam tu
Chrisa, który również wpadał tu na przerwy. Dziś nie było inaczej. Kupił sobie
coś do jedzenia i przysiadł się do mnie. Dużo rozmawialiśmy. Polubiłam to.
Dobrze się rozumieliśmy, mieliśmy podobne poczucie humoru. On proponował, że
zabierze mnie kiedyś na mecz koszykówki, a ja, że zrewanżuje się wyjazdem do
stadniny. Wszystko było takie niezobowiązujące i lekkie. Zauważyłam, że kiedy
się stresuje, pociera palcem wskazującym czubek nosa. Różnych szczegółów
człowiek się dopatrzy, gdy przygląda się drugiej osobie. On z kolei na pewno
zaobserwował, że kiedy ja się denerwuję, kręcę kosmyk włosów na palcu. No i ta
jego obrączka. Tego nie da się nie zauważyć. Pod koniec przerwy, gdy wracaliśmy
już do szpitala zaskoczył mnie swoją propozycją.
- Słuchaj, pomyślałem, że może miałabyś ochotę wybrać się ze mną na kolację dziś wieczorem?- To było szokujące. Czy to ma być randka? A żona?
- Wiesz, chętnie, ale akurat idę ze znajomymi do klubu.- Musiałam odmówić.
- No, jeżeli tak, to innym razem po prostu.
- Chyba, że masz ochotę na małą imprezę?- Starałam się zauroczyć go swoim uśmiechem tak żeby się zgodził. Impreza to nic złego prawda?
- A nie będę przeszkadzał?
- Jasne, że nie. Myślę, że to będzie fajna okazja żeby zobaczyć jak nasz pan doktor tańczy.- Poniekąd wyzwałam go na pojedynek.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to będę. Gdzie i o której?- Zgodził się.
- Haute o 21. Wiesz gdzie to?
- Wiem. W takim razie, do zobaczenia.- Kiwnął ręką i odszedł w swoim kierunku.
W szpitalu skończyłam dziś trochę wcześniej i umówiłam się z Heather w swoim domu. Gdy przyszłam mama poinformowała mnie, że od 15 minut siedzi w moim pokoju.
- Cześć mała.- Przywitałam się.
- No hej. To, co ubierasz?- Dopiero teraz spostrzegłam, że wywaliła z szafy większość moich ciuchów.
- Huragan tędy przeszedł?- Rozejrzałam się.
- Tak. Huragan Heather.- Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać.
Ona była już gotowa, więc zajęła się mną. Zrobiła mi imprezowy makijaż, lekko podkręciła włosy i wybrała błękitną sukienkę z dekoltem ozdobionym srebrnymi nitkami i kamyczkami. Wiszące kolczyki, pasujący do tego wisiorek, szpilki i gotowe.
- A właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć. Zaprosiłam Chrisa.- Przypomniało mi się.
- Tego doktorka?
- No tak. Chciał mnie zabrać na kolację, to zaproponowałam żeby poszedł z nami. W sumie nosi obrączkę a nigdy nie widziałam jego żony. Dziwne nie?- Zamyśliłam się.
- Oj nie myśl tyle tylko chodź, bo Liam i Tom już pewnie na nas czekają przed domem.- Pociągnęła mnie za sobą.
Faktycznie obaj stali już pod bramą, niesamowicie odstawieni. Poinformowałam ich, że przyjdzie też mój znajomy ze szpitala, co wyraźnie nie spodobało się Thomasowi, który nie lubi konkurencji. Odpuściłam sobie jakikolwiek komentarz i ruszyliśmy do klubu. Na miejscu spotkaliśmy Chrisa. Zrobił na mnie dobre wrażenie, bo naprawdę świetnie wyglądał. Miał na sobie biały podkoszulek, ciemną koszulę i lekko przetarte jeansy. Prawdziwa mężczyzna. I w dodatku, zabrakło obrączki. Nadal nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. No trudno. Trzeba się przywitać. Przedstawiłam mu Heather, Toma i Liama, po czym weszliśmy do środka, zajęliśmy stolik i zamówiliśmy drinki.
- Cieszę się, że przyszedłeś.- Zwróciłam się do Chrisa.
- Obiecałem, więc jestem.- Puścił mi oczko.
To zaskakujące, ale z każdą chwilą coraz bardziej mi się podobał. Heath szybko nas opuściła, by zatańczyć z jakimś mięśniakiem, Liam też zniknął w tłumie z jakąś dziewczyną, a przy stoliku zrobiło się niezręcznie. Liczyłam na to, że doktorek poprosi mnie do tańca, ale nadal siedział i sączył drinka. Na moje nieszczęście tą okazję wykorzystał Tommy. Nie wypadało odmówić, więc przeprosiłam Chrisa i poszłam na parkiet. Muszę przyznać, że Tom świetnie się ruszał. Na ogół stał za mną, trzymał dłonie na moich biodrach i kołysaliśmy w rytm muzyki. W pewnym momencie odwrócił mnie energicznie do siebie.
- Po co go tu zaprosiłaś?
- A co? Przeszkadza Ci? Znamy się ze szpitala, pomógł Emmie, jest miły, więc pomyślałam, że fajnie by było bliżej go poznać.- Wyjaśniłam rzeczowo.
- A nie przypadkiem po to by zrobić mi na złość?
- Tobie? Nie. Jesteś zazdrosny?- Domyśliłam się, o co mu chodzi.
- Być może jestem.- Znów niebezpiecznie zbliżył się do moich ust.
- Muszę się czegoś napić.- Uciekłam do stolika najszybciej jak mogłam.
Chris chyba wszystko widział, bo przyglądał mi się z dziwną miną.
- Twój chłopak?- Spytał wprost.
- Chciałby.- Prychnęłam pod nosem.
- Słucham?
- To znaczy chciałam powiedzieć, że Tom jest moim przyjacielem, ale chyba chciałby być kimś więcej. To tyle.- Upiłam znaczny łyk swojego drinka.
- Jeśli byłby zbyt nachalny to powiedz.- Zaoferował się.
- Dziękuję, ale nie będzie takiej potrzeby.
- To może teraz ja porwę Cię do tańca.- Z głośników dało się słyszeć rytmy Latino.
- Jasne.- Podałam mu rękę i poszliśmy tańczyć.
Miał genialne poczucie rytmu i bardzo dobre prowadzenie. Czułam się tak jak każda kobieta powinna się czuć w tańcu z partnerem. Widać, że lubił ten kawałek. Bawiliśmy się świetnie, potem jeszcze zamówiliśmy kolejne drinki i roześmiani wróciliśmy do stolika. Heat, Liam i Tom już tam byli.
Wieczór upływał nam bez komplikacji. Thomas chyba ochłonął a Chris doskonale wpasował się w towarzystwo. Jednak pod koniec imprezy mój adorator tak się upił, że nie byłam w stanie się od niego opędzić. Doktorek obserwował nas na spokojnie, ale był w stanie w każdej chwili wkroczyć do akcji. Liam kilkukrotnie usiłował go poskromić, ale on cały czas mnie obejmował i całował po ramieniu. Nie było to nic niestosownego, więc darowałam sobie jakąkolwiek reakcje i udawałam, że wszystko jest ok.
Później Liam wyszedł z Heather a Chris odprowadził mnie i Toma do jego domu.
- Lizzy, zostań ze mną. Okropnie się czuję..- Wybełkotał ledwo stojąc na nogach.
- Nie. Położę Cię tylko i wracam do siebie.- Próbowałam być stanowcza.
- Proszę Cię..- Spojrzał na mnie tym zamglonym wzrokiem.
Zgodziłam się. Nie chciałam zostawiać go samego.
- Dziękuję Chris, że nas odprowadziłeś. Zostanę z nim.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł Liz.- Zaniepokoił się.
- Bez obaw, znamy się od dziecka. Jestem bezpieczna.- Uśmiechnęłam się i zbliżyłam się do niego.
- W takim razie dziękuję za wspaniały wieczór. Dobranoc.- Kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy, po czym pocałowałam go w policzek i otworzyłam bramkę, by wejść na podwórko Thomasa.
Mieszkał tu sam, jego rodzice wyjechali na stałe do Denver i tak już zostało. Z kieszeni jego spodnie wyjęłam klucze i dostaliśmy się do środka. Pomogłam mu wejść po schodach na piętro do jego pokoju. Tuż przy łóżku puściłam go na chwilę, a on runął na nie jak kłoda. Musiało boleć. Rozebrałam go do bokserek i chciałam go przykryć kocem, a ten bełkocząc coś pod nosem przyciągnął mnie do siebie.
- Położysz się ze mną?
- Nie Tom. Nie ma mowy.
- Przecież nic Ci nie zrobię i tak nie byłbym w stanie. Bez Ciebie nie zasnę.
Zrobiło mi się go żal. Zeszłam na dół do kuchni po dużą butelkę wody i szklankę. Kiedy rano się obudzi będzie miał wielkiego kaca, więc woda się przyda. Z jego szafy wyciągnęłam jedną z jego koszulek i krótkie spodenki, w łazience się przebrałam i położyłam się przy nim.
- Tak lepiej?- Patrzyłam na niego głaszcząc go po włosach.
- Zdecydowanie. Dziękuję Lizzy.- Objął mnie i przytulił do siebie.
Zaśmiałam się w duchu. Za dnia macho, w nocy pieszczoch. Myślałam, że już zasnął a on znowu usiłował coś powiedzieć.
- Nic już nie mów, śpij.
- Ale Liz..
- Tak?
- Kocham Cię, wiesz?
- Tak, wiem. Ja Ciebie też.- Mówiłam prawdę, kochałam go na swój sposób, jak prawdziwego przyjaciela.
- Teraz mogę spać spokojnie.- Wydusił jeszcze i zamknął oczy.
_________________________________________________________________
Witajcie. Dosyć krótko i nie wiem czy ciekawie, ale ocenę zostawiam Wam. Serdecznie dziękuję za komentarze. Każdy jest dla mnie równie ważny. Chciałam Was również poinformować, że projekt o One Direction, o którym wspominałam doczekał się publikacji, dzięki Tess :*
Możecie przeczytać już prolog na www.gotta-be-you-darling.blogspot.com
Gorąco zapraszam.
Czekam też na pytania do bohaterów, które można zostawiać w zakładce.
Do następnego :*
- Słuchaj, pomyślałem, że może miałabyś ochotę wybrać się ze mną na kolację dziś wieczorem?- To było szokujące. Czy to ma być randka? A żona?
- Wiesz, chętnie, ale akurat idę ze znajomymi do klubu.- Musiałam odmówić.
- No, jeżeli tak, to innym razem po prostu.
- Chyba, że masz ochotę na małą imprezę?- Starałam się zauroczyć go swoim uśmiechem tak żeby się zgodził. Impreza to nic złego prawda?
- A nie będę przeszkadzał?
- Jasne, że nie. Myślę, że to będzie fajna okazja żeby zobaczyć jak nasz pan doktor tańczy.- Poniekąd wyzwałam go na pojedynek.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to będę. Gdzie i o której?- Zgodził się.
- Haute o 21. Wiesz gdzie to?
- Wiem. W takim razie, do zobaczenia.- Kiwnął ręką i odszedł w swoim kierunku.
W szpitalu skończyłam dziś trochę wcześniej i umówiłam się z Heather w swoim domu. Gdy przyszłam mama poinformowała mnie, że od 15 minut siedzi w moim pokoju.
- Cześć mała.- Przywitałam się.
- No hej. To, co ubierasz?- Dopiero teraz spostrzegłam, że wywaliła z szafy większość moich ciuchów.
- Huragan tędy przeszedł?- Rozejrzałam się.
- Tak. Huragan Heather.- Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać.
Ona była już gotowa, więc zajęła się mną. Zrobiła mi imprezowy makijaż, lekko podkręciła włosy i wybrała błękitną sukienkę z dekoltem ozdobionym srebrnymi nitkami i kamyczkami. Wiszące kolczyki, pasujący do tego wisiorek, szpilki i gotowe.
- A właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć. Zaprosiłam Chrisa.- Przypomniało mi się.
- Tego doktorka?
- No tak. Chciał mnie zabrać na kolację, to zaproponowałam żeby poszedł z nami. W sumie nosi obrączkę a nigdy nie widziałam jego żony. Dziwne nie?- Zamyśliłam się.
- Oj nie myśl tyle tylko chodź, bo Liam i Tom już pewnie na nas czekają przed domem.- Pociągnęła mnie za sobą.
Faktycznie obaj stali już pod bramą, niesamowicie odstawieni. Poinformowałam ich, że przyjdzie też mój znajomy ze szpitala, co wyraźnie nie spodobało się Thomasowi, który nie lubi konkurencji. Odpuściłam sobie jakikolwiek komentarz i ruszyliśmy do klubu. Na miejscu spotkaliśmy Chrisa. Zrobił na mnie dobre wrażenie, bo naprawdę świetnie wyglądał. Miał na sobie biały podkoszulek, ciemną koszulę i lekko przetarte jeansy. Prawdziwa mężczyzna. I w dodatku, zabrakło obrączki. Nadal nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. No trudno. Trzeba się przywitać. Przedstawiłam mu Heather, Toma i Liama, po czym weszliśmy do środka, zajęliśmy stolik i zamówiliśmy drinki.
- Cieszę się, że przyszedłeś.- Zwróciłam się do Chrisa.
- Obiecałem, więc jestem.- Puścił mi oczko.
To zaskakujące, ale z każdą chwilą coraz bardziej mi się podobał. Heath szybko nas opuściła, by zatańczyć z jakimś mięśniakiem, Liam też zniknął w tłumie z jakąś dziewczyną, a przy stoliku zrobiło się niezręcznie. Liczyłam na to, że doktorek poprosi mnie do tańca, ale nadal siedział i sączył drinka. Na moje nieszczęście tą okazję wykorzystał Tommy. Nie wypadało odmówić, więc przeprosiłam Chrisa i poszłam na parkiet. Muszę przyznać, że Tom świetnie się ruszał. Na ogół stał za mną, trzymał dłonie na moich biodrach i kołysaliśmy w rytm muzyki. W pewnym momencie odwrócił mnie energicznie do siebie.
- Po co go tu zaprosiłaś?
- A co? Przeszkadza Ci? Znamy się ze szpitala, pomógł Emmie, jest miły, więc pomyślałam, że fajnie by było bliżej go poznać.- Wyjaśniłam rzeczowo.
- A nie przypadkiem po to by zrobić mi na złość?
- Tobie? Nie. Jesteś zazdrosny?- Domyśliłam się, o co mu chodzi.
- Być może jestem.- Znów niebezpiecznie zbliżył się do moich ust.
- Muszę się czegoś napić.- Uciekłam do stolika najszybciej jak mogłam.
Chris chyba wszystko widział, bo przyglądał mi się z dziwną miną.
- Twój chłopak?- Spytał wprost.
- Chciałby.- Prychnęłam pod nosem.
- Słucham?
- To znaczy chciałam powiedzieć, że Tom jest moim przyjacielem, ale chyba chciałby być kimś więcej. To tyle.- Upiłam znaczny łyk swojego drinka.
- Jeśli byłby zbyt nachalny to powiedz.- Zaoferował się.
- Dziękuję, ale nie będzie takiej potrzeby.
- To może teraz ja porwę Cię do tańca.- Z głośników dało się słyszeć rytmy Latino.
- Jasne.- Podałam mu rękę i poszliśmy tańczyć.
Miał genialne poczucie rytmu i bardzo dobre prowadzenie. Czułam się tak jak każda kobieta powinna się czuć w tańcu z partnerem. Widać, że lubił ten kawałek. Bawiliśmy się świetnie, potem jeszcze zamówiliśmy kolejne drinki i roześmiani wróciliśmy do stolika. Heat, Liam i Tom już tam byli.
Wieczór upływał nam bez komplikacji. Thomas chyba ochłonął a Chris doskonale wpasował się w towarzystwo. Jednak pod koniec imprezy mój adorator tak się upił, że nie byłam w stanie się od niego opędzić. Doktorek obserwował nas na spokojnie, ale był w stanie w każdej chwili wkroczyć do akcji. Liam kilkukrotnie usiłował go poskromić, ale on cały czas mnie obejmował i całował po ramieniu. Nie było to nic niestosownego, więc darowałam sobie jakąkolwiek reakcje i udawałam, że wszystko jest ok.
Później Liam wyszedł z Heather a Chris odprowadził mnie i Toma do jego domu.
- Lizzy, zostań ze mną. Okropnie się czuję..- Wybełkotał ledwo stojąc na nogach.
- Nie. Położę Cię tylko i wracam do siebie.- Próbowałam być stanowcza.
- Proszę Cię..- Spojrzał na mnie tym zamglonym wzrokiem.
Zgodziłam się. Nie chciałam zostawiać go samego.
- Dziękuję Chris, że nas odprowadziłeś. Zostanę z nim.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł Liz.- Zaniepokoił się.
- Bez obaw, znamy się od dziecka. Jestem bezpieczna.- Uśmiechnęłam się i zbliżyłam się do niego.
- W takim razie dziękuję za wspaniały wieczór. Dobranoc.- Kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy, po czym pocałowałam go w policzek i otworzyłam bramkę, by wejść na podwórko Thomasa.
Mieszkał tu sam, jego rodzice wyjechali na stałe do Denver i tak już zostało. Z kieszeni jego spodnie wyjęłam klucze i dostaliśmy się do środka. Pomogłam mu wejść po schodach na piętro do jego pokoju. Tuż przy łóżku puściłam go na chwilę, a on runął na nie jak kłoda. Musiało boleć. Rozebrałam go do bokserek i chciałam go przykryć kocem, a ten bełkocząc coś pod nosem przyciągnął mnie do siebie.
- Położysz się ze mną?
- Nie Tom. Nie ma mowy.
- Przecież nic Ci nie zrobię i tak nie byłbym w stanie. Bez Ciebie nie zasnę.
Zrobiło mi się go żal. Zeszłam na dół do kuchni po dużą butelkę wody i szklankę. Kiedy rano się obudzi będzie miał wielkiego kaca, więc woda się przyda. Z jego szafy wyciągnęłam jedną z jego koszulek i krótkie spodenki, w łazience się przebrałam i położyłam się przy nim.
- Tak lepiej?- Patrzyłam na niego głaszcząc go po włosach.
- Zdecydowanie. Dziękuję Lizzy.- Objął mnie i przytulił do siebie.
Zaśmiałam się w duchu. Za dnia macho, w nocy pieszczoch. Myślałam, że już zasnął a on znowu usiłował coś powiedzieć.
- Nic już nie mów, śpij.
- Ale Liz..
- Tak?
- Kocham Cię, wiesz?
- Tak, wiem. Ja Ciebie też.- Mówiłam prawdę, kochałam go na swój sposób, jak prawdziwego przyjaciela.
- Teraz mogę spać spokojnie.- Wydusił jeszcze i zamknął oczy.
_________________________________________________________________
Witajcie. Dosyć krótko i nie wiem czy ciekawie, ale ocenę zostawiam Wam. Serdecznie dziękuję za komentarze. Każdy jest dla mnie równie ważny. Chciałam Was również poinformować, że projekt o One Direction, o którym wspominałam doczekał się publikacji, dzięki Tess :*
Możecie przeczytać już prolog na www.gotta-be-you-darling.blogspot.com
Gorąco zapraszam.
Czekam też na pytania do bohaterów, które można zostawiać w zakładce.
Do następnego :*
Coś mi się wydaje, że Elizabeth niepotrzebnie powiedziała, że również go kocha. Mógł to inaczej zrozumieć, a przez to rano będą jakieś niedomówienia. Chociaż w sumie może nie będzie niczego pamiętał! W ogóle Ellie chyba źle zrobiła, zostając z przyjacielem. Jakby na to nie patrzeć, ciągle robi mu jakieś nadzieje, a dobrze wie, że między nimi nic nie będzie. Cieszę się, że jej stosunki z Chrisem idą ku dobremu. A obrączką niech się nie martwi, albo po prostu wprost go zapyta, na pewno wszystko jej wyjaśni. Prędzej czy później. Czekam na rozdział następny, dużo weny (chociaż chyba Ci jej nie brakuje!) <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że między Elizabeth i Christopherem zarysowała się bliższa relacja. Widać, że lubią spędzać ze sobą czas: ona wreszcie znalazła kogoś godnego uwagi, a on może zapomnieć o smutku po stracie żony. Oczywiście spodziewałam się, że pójście na imprezę będzie się wiązało z cyrkami odstawianymi przez Thomasa, ale w gruncie rzeczy żal mi go. Może faktycznie to podrywacz i kobieciarz, jednak wydaje mi się, że naprawdę kocha naszą El. Nie podoba mi się, że ona została u niego na noc i na dodatek odpowiedziała na jego wyznanie. Przecież wiadomo, że on odbierze to zupełnie inaczej... Elizabeth musi postawić sprawę jasno i zaznaczyć granicę przyjaźni, żeby jej nie przekraczać, inaczej zrani Toma, a tego przecież nie chce.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
Świetne opowiadanie:) Widać że Chris bardzo lubi Elizabeth, i mam nadzieję że ich przyjaźń będzie się rozwijać:D A ten Thomas..masakra, upił się i ciągle się do niej przystawia.Niech spada:D Ona nie potrzebnie powiedziała mu że też go kocha, bo on pewnie odebrał to po swojemu. Czekam z niecierpliwością na następny rodział:) Jeśli możesz to poinformuj mnie o nim na moim blogu na którego również serdecznie zapraszam show-me-love.blog.onet.pl lub na mailu anitatro@op.pl pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń