poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 5:" - Szesnastolatka z predyspozycjami do wyschnięcia na wiór "

Mój dzień zaczyna się o szóstej rano. Powolnym ruchem ręki trąciłam dzwoniący w pobliżu budzik, aby się wyłączył. Słyszałam jak tata krząta się już po kuchni, więc postanowiłam wstać. W swojej ulubionej pidżamie, puchatych kapciach i potarganych włosach, zeszłam na dół.
- Cześć Lizzy - ojciec przywitał mnie talerzem gorącej i pachnącej jajecznicy na boczku.
- Cześć tato. Jesteś boski, dziękuję - uśmiechnęłam się, całując go w policzek.
Zjedliśmy śniadanie, po czym po kolei przygotowaliśmy się do wyjścia. Pracuję z tatą w jego firmie. Każdego dnia, oprócz niedzieli, jeździmy tam na godzinę ósmą. Obowiązki są różne. Najczęściej przyjmuje klientów. W sumie to poniekąd odpowiadam za kontakt z nimi, bo tacie zdarza się zapominać o wielu sprawach. Spełniam rolę jego przypominajki. Po 14 kończę mu pomagać i jadę na godzinę do domu. Mama nigdy nie pozwala nam pominąć domowego obiadu. Ok. 16 jestem już w California Hospital Medical Center, gdzie jestem wolontariuszką. Znajomi dziwią mi się, że wolę wolny czas spędzać z chorymi, nic za to nie dostając. Już tak mam. Inaczej nie umiem. Przynoszę pacjentom posiłki, poprawiam pościel, czasem siedzę i rozmawiam. Lubią mnie tam. Codziennie jestem na innym oddziale, ale nigdy o nikim nie zapominam. Wyszłam właśnie od dzieci z onkologii. Z nimi przebywam najdłużej. Niektóre z nich są niesamowicie pozytywne. Uczę się tego od nich.
Kilka razy dziennie mijam na korytarzu lekarza, który badał moją siostrę Emmę. Jestem zaniepokojona za każdym razem, kiedy na mnie spojrzy. Zachowuje się jak uciekinier z szpitala psychiatrycznego. Wpatruje się we mnie tym swoim dziwnym spojrzeniem i nic nie mówi. Staram się go unikać, ale jak na złość zawsze na niego trafiam. Kompletnie nie rozumiem, co mu jest, a boję się zapytać.
Tego dnia chyba zebrał się na odwagę i zaczepił mnie.
- Panno Wilson.. Moglibyśmy zamienić ze sobą kilka słów?
- W sprawie pacjentów?- Spytałam oficjalnie.
- Nie. Chciałem tylko wyjaśnić moje ostatnie zachowanie - był wyraźnie zażenowany.
- Proszę wyjaśniać, słucham - nie chciałam znowu być z nim sam na sam.
Odsunął mnie na bok i usiedliśmy na krzesłach. Przez chwilę znowu mi się przyglądał, po czym zaczął mówić.
- Bardzo Panią przepraszam. Nie chciałem Pani przestraszyć…- zaczął i widać było, że ostrożnie wybiera słowa.
- Chwilka. Było lepiej, kiedy mówiłeś do mnie po imieniu. Eliza - przełamałam barierę.
- Chris - trochę mu ulżyło, rozluźnił się. - Więc chodzi o to, że bardzo przypominasz mi pewną osobę. Jesteś jej wierną kopią i to mnie tak uderzyło.
- Ale zachowywałeś się tak jakbyś zobaczył ducha - nie do końca go rozumiałam.
- No tak, bo.. Caroline zginęła pół roku temu - sama poczułam jego ból, gdy to mówił.
- Przykro mi - odpowiedziałam szczerze.- Teraz już wszystko rozumiem. Nie musisz już nic więcej mówić. Zapomnijmy o tej całej sytuacji. Właściwie to jestem Twoją dłużniczką - zaśmiałam się delikatnie.
- Dłużniczką?
- Szesnastolatka z predyspozycjami do wyschnięcia na wiór - przypomniałam mu przypadek mojej siostry.
- Aaa. Emma, tak?- Chwilę zajęło mu skojarzenie faktów.
- Tak. Od dawna z nią o tym rozmawiałam. Zero rezultatów. Jedna rozmowa z lekarzem i problem rozwiązany.
- No czasem potrzeba opinii kogoś z zewnątrz - przyznał.- Cieszę się, że pomogłem.
- Tak, więc jeśli kiedykolwiek będę mogła Ci w czymś pomóc, daj znać - puściłam mu oczko.- Muszę lecieć. Na razie - posłałam mu swój szeroki uśmiech i odeszłam.
Kiedy wszystko wyjaśnił wydał się jakiś taki bardziej sympatyczny. No fakt. Jako psychol z szaleństwem w oczach nie wzbudzał zaufania.
Wolontariatem zajmowałam się do godziny 20. Potem, jeśli nie jestem zmęczona umawiam się z Heather, Tomem i Liamem do pubu a czasem idziemy też potańczyć. Dziś jednak nie miałam czasu jechać do domu i się przebierać, więc od razu pojechałam do Copa d’ Oro w Santa Monica. Tam zawsze się spotykamy. Kilka drinków i do domu.
Na miejsce dotarłam o 21. Heat siedziała przy barze podrywając jakiegoś faceta na swój olśniewający uśmiech, Liam natomiast siedział przy stoliku i kipiał z zazdrości, bo od dłuższego czasu wręcz szalał za naszą blond przyjaciółką.
- Hej. A gdzie Tom? Zawsze był pierwszy - pocałowałam przyjaciela w policzek.
- Tom? Pewnie znowu pokazuje swoje mięśnie jakimś laskom. Jak to on - roześmiał się.
No tak. Nasza paczka była skrajnie różna. Byliśmy jak cztery różne żywioły. Ja byłam ta rozsądna Ziemia, Heather nieprzewidywalna woda, Liam czasem spokojny czasem nerwowy wiatr, a Tom.. No cóż on był ogniem w tej mieszance. Ogniem namiętności i testosteronu. Podrywał wszystkie dziewczyny, które wpadły mu w oko. Był jak lew na polowaniu. Nic, więc dziwnego, że jakaś zdobycz mogła go zatrzymać. Heath wróciła do nas po kilku minutach, przywitała się wesoło, ale widziałam po niej, że nie była usatysfakcjonowana flirtem. Zziajany Thomas dotarł do nas dopiero po godzinie. Delikatnie ucałował w policzek naszą blondyneczkę, przybił piątkę z Liamem i schylił się by przywitać się ze mną. Ewidentnie celował w inne miejsce niż u Heat, ale sprytnie tego uniknęłam. Podrywa mnie odkąd się znamy, co nie przeszkadza mu w obcowaniu z innymi. I właśnie, dlatego nigdy nie będę jego kolejną zdobyczą. Przesadnie epatował swoją pewnością siebie. Ale przyjacielem był dobrym, zawsze mogłam na niego liczyć. Usiadł tuż obok mnie i zamówił swój Manhattan, czyli wymieszane whisky, wermut i angostura.
Heather piła Sex on the Beach, Liam Cuba Libre, a ja Cosmopolitan. Standardowy zestaw na każdą okazję.
-
Kiedy wybieramy się na jakieś tańce?- Zagadnęła Heather.
- Może w ten weekend? Nie mam nic do roboty - zaproponował Liam.
- Jestem, za, ale czy nasza wiecznie zajęta Lizzy znajdzie czas?- Tom odgryzł się za przywitanie.
- A zdziwisz się, bo bardzo chętnie wyskoczę z Wami w piątek. Pasuje?- Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Świetnie. Może tym razem zaliczymy Haute? Niedawno otworzyli i chodzą tam nieźli faceci - podekscytowała się blondynka.
Wszyscy jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem, bo ona zawsze myślała tylko o jednym. Zgodziliśmy się również, że piątek wieczór będziemy bawili się właśnie w tym klubie. Przez większość wieczoru Thomas usiłował mnie sobą oczarować. Musiałam odetchnąć od jego nachalnych zalotów, więc zabrałam Heath do łazienki.
- Nie wiem, czego chcesz od naszego lowelasa. Przecież niczego mu nie brakuje - zaczęła swój wywód.
- Owszem. Jest przystojny, świetnie zbudowany, ma dobre serce. Ale niestety nawet Ty przyznałaś przed chwileczką coś bardzo ważnego. Jest kobieciarzem. Na każdym kroku musiałabym pilnować żeby nie podrywał kogoś innego. Poza tym on nie szuka stałego związku - poprawiałam włosy, patrząc w lustro.
- Oj przesadzasz. Mogłabyś się z nim zabawić i tyle.
- Tak mnie namawiasz, a sama nie zwracasz uwagi na Liama. Jest w Ciebie zapatrzony jak w obrazek.
- Przestań. Nie wiem jeszcze czy jest w moim typie. On jest taki.. - usiłowała znaleźć w umyśle odpowiednie słowo.
- Taki odpowiedzialny?- Zaśmiałam się z niedowierzaniem.- Ci wszyscy, których próbujesz poderwać prędzej czy później odejdą, a Liam będzie zawsze przy Tobie. Przemyśl to dobrze - objęłam przyjaciółkę ramieniem.
- Oj Liz, Ty i te Twoje mądre gadki - uroczo się roześmiała.
- Idź do nich, ja muszę jeszcze zadzwonić do domu - puściłam ją do chłopaków.
Przez około dwie minuty rozmawiałam z tatą, wyjaśniając, że niedługo będę, po czym rozłączyłam się i pchnęłam drzwi by wyjść. Cóż za zdziwienie. Wpadłam prosto w ramiona Toma.
- Ooo. Widzisz. Mówiłem, że ciągnie nas do siebie - chwycił mnie mocniej w pasie.
- Zaraz przyciągniesz moją pięść do swojej twarzy, jeśli mnie nie puścisz. Nie będę Twoją kolejną zdobyczą. Dałbyś już sobie spokój - zaczynał mnie irytować.
- Nawet nie dałaś mi szansy - zrobił minę czteroletniego chłopca, który nie dostał obiecanego cukierka, czym mnie rozbawił.
- Oj Tommy. Nie za dużo wymagasz od życia? Świetnie wyglądasz, na brak kasy nie narzekasz, kobiety Cię uwielbiają. Po co Ci ja?
- A bo widzisz. Ty jesteś wyjątkowa - powiedział całkiem poważnie.
Patrzyłam w te jego piwne, hipnotyzujące oczy i zastanawiałam się, dlaczego nigdy nie mogłam się, co do niego przełamać. Znamy się od ósmego roku życia. Traktowałam go bardziej jak brata. Nie wiem ile czasu patrzyliśmy tak na siebie, ale chyba wystarczająco długo skoro odważył się musnąć moje usta, a ja z jakiegoś powodu nie zaprotestowałam. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Miałam wrażenie, że on chciał jeszcze, więc żeby go nie urazić zakończyłam to delikatnym cmoknięciem.
- Masz, co chciałeś i nie truj więcej - próbowałam zażartować, ale nie wiem czy mi wyszło.
Chociaż właściwie dostał, co chciał. Taka była prawda. Zostawiłam go i wróciłam do stolika. Byłam trochę nieobecna, ale Liam od razu ściągnął mnie na ziemię. Tom odprowadzi Heather do domu, a ja Ciebie, ok.?- Spytał.
- Jasne. Może być - odpowiedziałam szybko.
- To my lecimy a Ty czekaj, wiedźmo - szatyn uwielbiał przekomarzać się z Heath.
- Leć wredoto - śmiała się.
Pożegnaliśmy się z nią i nie czekając na Toma opuściliśmy lokal.
- Co zrobił?- Zapytał Lee, kiedy odeszliśmy parę metrów.
- Skąd wiesz, że ktoś coś zrobił?
- Wydedukowałem - uniósł jedną brew.
- No dobrze mój detektywie. Tommy mnie pocałował.
- A Ty?
-A ja nic. Poddałam mu się. Nie wiem, dlaczego.
- W końcu podziałał na Ciebie jego czar. Zdarza się - objął mnie ramieniem.- Nie martw się. Może teraz się od Ciebie odczepi i będziecie mogli być normalnymi przyjaciółmi.
- Może masz rację i niepotrzebnie się tym przejmuję. Jutro znajdzie sobie nową dziewczynę i po sprawie - uśmiechnęłam się.- Jesteś nieoceniony, wiesz?
- Tak wiem - wypiął dumnie pierś.
- Uwielbiam Cię. Jesteś jak mój drugi brat - wtuliłam się w niego bardziej.- A z Heather wszystko się ułoży, sam zobaczysz.
Do końca drogi już nic nie mówił. Pod moim domem, ucałował mnie w policzek i poszedł do siebie.
Po cichu weszłam do przedpokoju, zdjęłam buty i weszłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi, przebrałam się i położyłam na łóżku, mając przed oczami Toma, a na ustach smak jego ust.
_________________________________________________________________

Witajcie ponownie :)
Czas abyście poznały Elizabeth trochę bliżej. Dziękuję za opinie w postaci komentarzy. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.
Co do historii na temat 1D, mam zamiar ją opublikować w niedługim czasie, ale musicie cierpliwie poczekać.
Pamiętajcie, każdy Wasz komentarz się dla mnie liczy, więc komentujcie :)
Pozdrawiam i całuję :*

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba sam pomysł napisania rozdziału z perspektywy Elizabeth, dzięki temu faktycznie mogłam lepiej ją poznać :) Muszę powiedzieć, że polubiłam tę dziewczynę. Jest taka pełna życia i energii, na dodatek to piękne, iż tak lubi pomagać innym. Cieszę się, że Chrisowi udało się wreszcie wyjaśnić nieporozumienie, może dzięki temu nawiąże się między nimi jakaś bliższa znajomość :) Przyjaciele Lizzy faktycznie są od siebie kompletnie różni, ale w gruncie rzeczy do nich też poczułam sympatię, zwłaszcza do Liama, który sprawia wrażenie takiego ciepłego, opiekuńczego faceta. Na miejscu Heather nie wahałabym się ani chwili :) Co do Toma, to mam do niego dystans i właśnie dlatego jestem ciekawa, co zrobi z nim sama Eliza.
    Rozdział bardzo ciekawy, czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście dzięki temu rozdziałowi mogliśmy dowiedzieć się trochę więcej o postaci Elizabeth. Zdobyła moją sympatię, ponieważ jest miła, uczynna, bezinteresownie pomaga innym, szczególnie dzieciom - to naprawdę urocze z jej strony. Chciałabym również, żeby pomiędzy nią a Chrisem zrodziła się naprawdę wspaniała przyjaźń. Teraz kiedy ten wszystko jej wyjaśnił nie widzę żadnych przeszkód :) Fajnie, że Elizabeth znajduje czas dla swoich przyjaciół. No i ten pocałunek z Tomem. Zobaczymy co dalej z tego będzie. Czekam na rozdział następny, życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się z moimi przedmówczyniami i przyznam, że ten rozdział faktycznie w dość dobry sposób przybliżył nam postać Elizabeth. Wiele wyjaśnił. Zastanawia mnie jak zwykle kilka rzeczy XD Mam to do siebie, że lubię rozkminiać przyszłość, dlatego cholernie ciekawi mnie, jak to wszystko się rozwinie i jak poprowadzisz tą historię. Szczerze mówiąc na samym początku miałam w głowie pewien zarys tego opowiadania i wydawało mi się, że w pewnym sensie będę wiedzieć czego mam się spodziewać, jednak teraz sądzę, że nie mam pojęcia.. Więc jedyne co mi zostało, to po prostu czekać na rozwój sytuacji i życzyć Ci weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://rytm-jego-slow.blogspot.com - zapraszam na rozdział piąty :)

    OdpowiedzUsuń