poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 2: Może w końcu coś zacznie się układać.

Chris spędził tę noc na kanapie. Oglądał mecz Lakersów i zasnął z pilotem w ręku. Kiedy się obudził, nie zdziwiło go to, że Caroline już nie było. Ciężko westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej. Rozciągnął się, wstał i nalał sobie soku do szklanki.
Tymczasem Caroline była w jednym z butików i razem ze swoją mamą siedziała w biurze na zapleczu.
- On cały czas mówi o ślubie, o dzieciach. Marudzi, że nie spędzam z nim zbyt dużo czasu. Ogólnie jestem ta zła, bo spełniam swoje marzenia i dążę do wyznaczonego celu - żaliła się siedząc w wygodnym fotelu.
- Oj córeczko. Nie może być, aż tak źle. Przecież się kochacie, a poza tym to świetna partia. Ojciec jest świetnym prawnikiem. Chris jest idealny dla Ciebie. Szanowany lekarz, świetnie zarabia, ma mieszkanie w centrum miasta, wysoką pozycję w towarzystwie. Trzymaj się go a świetnie na tym wyjdziesz - radziła jej matka.
- No tak, ale.. On mnie ogranicza. Kiedy mówię o nowych pomysłach od razu je bombarduje. Miłość to jak widać nie wszystko.
- Dziecko, ja wyszłam za Twojego tatę, bo pochodził z dobrej rodziny. Miłość pojawiła się później.
- Ale ja go kocham, tylko chcę się realizować. Mam jeszcze czas na dzieci.
- Kiedyś Cię zawiodłam? On się uspokoi a Ty będziesz miała stabilne życie. Nie rezygnuj z tego - podała jej kolejne dokumenty do podpisania - Daj mu czasem to, czego chce, kiedy mówi o dzieciach, nie zapieraj się mocno. Może poczuje się bezpieczniej i trochę odpuści.
- Zastanowię się. Muszę teraz jechać na sesję do Vouge’a - odłożyła kartki na biurko, wstała i chwyciła za torebkę.
- Tylko pamiętaj: Cokolwiek postanowisz, nie zrób głupoty - pouczyła ją matka.
- Jasne. Pa - uśmiechnęła się i wyszła.
Swoim czarnym BMW pojechała na wybrzeże. Sesja miała się odbyć na plaży. Zdjęcia w bikini? To coś, co uwielbia najbardziej.
Po przybyciu na miejsce, przywitała się ze wszystkimi i oddała się w ręce specjalistów od włosów i makijażu. Fotki miał robić nowy fotograf, którego właściciele pisma mieli sprawdzić. Na oko, był młodszy od niej. Zadbany, męski i dobrze zbudowany, ale z jego twarzy można było jeszcze wyczytać, że tylko romanse mu w głowie. Caroline stanęła przed nim w pierwszym kostiumie. Chwilę zajęło mu dojście do siebie, po tym jak zobaczył jej idealnie wyrzeźbione ciało.
- Jestem Matt - podał jej rękę.
- Carol. Zaczynamy?- Udała, że nie widzi jego zalotnego spojrzenia. Była profesjonalistką.
- Jasne, zaczynamy - speszył się nieco, ale wymusił uśmiech.
Sesja poszła znakomicie. Zdjęcia były bardzo dobre. Nawet ona nie podejrzewała, że młody fotograf może mieć taki talent i wyczucie. Brunetka przebrała się i rozmawiała jeszcze ze znajomą. Matt oderwał ją od rozmowy.
- Słuchaj, normalnie tego nie robię, ale wydajesz się taka wyjątkowa, że muszę. Mogę Cię zabrać na kawę?
- Bardzo profesjonalne – zaśmiała się się- Kawa? No dobrze, ale od razu uprzedzam, że jestem zaręczona - dla pewności pokazała okazały pierścionek zaręczynowy.
- No trudno i tak zapraszam - uśmiechnął się i razem poszli do najbliższej kawiarni.
Sporo czasu rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Caroline śmiała się, co chwilę. Jej dobry humor było widać z daleka. Niby nie robiła nic złego, a jednak w głębi duszy czuła coś dziwnego. Jakby winę za to, że przyszła tu z nim i tak dobrze się bawi. Przez chwilę pomyślała o Chrisie. Przy nim była szczęśliwa, ale nie robili razem tego wszystkiego, czego ona tak bardzo chciała. Nie dorównywał jej. Nie żeby Matt jej się podobał, ale z nim mogła porozmawiać o tym, co ją interesuje. Brakowało jej tego w związku z Chrisem.
- Wiesz, co? Miło było, ale muszę już iść - nagle zerwała się z krzesła.
- Ale dlaczego? Tak dobrze nam się rozmawiało - zdziwił się.
- Przypomniało mi się coś ważnego - podziękowała i wyszła.
Pojechała do szpitala. Poprosiła znajomą pielęgniarkę by sprowadziła Chrisa w wolnej chwili do jego gabinetu i sama się tam udała. Usiadła w fotelu, włączyła komputer i zaczęła przeszukiwać strony w poszukiwaniu osoby, która nada się do zorganizowania idealnego ślubu. Chciała mu pokazać, że jest to równie ważne dla niego jak i dla niej. Stwierdziła, że bycie mężatką nie przeszkodzi jej w karierze, a jego na jakiś czas uspokoi.
Chris po odwiedzeniu wszystkich swoich pacjentów udał się na krótką przerwę do gabinetu. Nadal był nadąsany na Caroline, ale był ciekawy, po co przyszła. Wszedł i odłożył teczkę z wynikami.
- Co tu robisz? - Spytał.
- Ta będzie idealna, zobacz - przywołała go gestem dłoni i pokazała suknię ślubną oraz stronę organizatorki ślubów.
- Ty i takie głupoty?- Był niemiłosiernie sarkastyczny.
- Oj przestań. Pomyślałam, że najwyższy czas zacząć przygotowania - uśmiechnęła się.
- Mówisz serio?- Spojrzał jej prosto w oczy, gdy wstała.
- Niesamowicie serio - pocałowała go, a on ją przytulił- Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale wieczorem widzimy się w domu - wyszła szybciej niż zdążył coś powiedzieć.
Usiadł i zaczął się kręcić z szerokim uśmiechem na twarzy. Może w końcu coś zacznie się układać.
Po dyżurze wrócił do domu a od wejścia poczuł zapach kolacji. W jadalni stała Caroline w olśniewającej, soczyście czerwonej sukience. Jej oczy lśniły w blasku świec.
- Kochanie, przepraszam, że jestem taka, ale wiesz jak mi zależy na tym, co robię - uśmiechnęła się anielsko.
Chris bez słowa namiętnie ją pocałował, trzymając dłonie tuż nad jej pośladkami. Po chwili usiedli przy stole, jedli, pili wino, rozmawiali o ślubie.
Oboje chcieli poukładać swoje życie tak żeby uszczęśliwić tą drugą osobę. Patrzyli na siebie i czuli, że nigdy nic ich nie rozdzieli. Caroline nadal chciała prowadzić tryb życia bizneswoman, jako żona też mogła to robić. Chris marzył o tym by ją poślubić, niczego więcej nie potrzebował do szczęścia.

Przez kilka następnych dni wspólny czas spędzali na wybieraniu obrączek, strojów, wzorów zaproszeń, sali, muzyki, menu. Nie spodziewali się, że jest tego aż tak dużo. Sporządzili listę gości. Rodzice w euforii próbowali pomagać, ale bardziej utrudniali. Młodym zależało na normalnej uroczystości a nie na tym żeby cały ślub wyglądał jak królewska uroczystość.
W sobotni poranek umówili się, że pojadą do organizatorki dopiąć szczegóły. Caroline pojechała z ojcem na kawę, a Chris miał ją stamtąd zabrać.
- Córeczko, jestem z Ciebie taki dumny - mówił pan Howard, gdy kelner przyniósł im kawę- Wszystko, za co się zabierzesz jest ogromnym sukcesem, a teraz jeszcze ślub. To dopiero będzie wydarzenie - zacierał dłonie.
- Oj tato. Prosiłam Cię żebyś potraktował to poważnie. To nie będzie wielka feta. Chcę zwykłego ślubu i wesela. Bez fajerwerków. Rozumiesz?- Ostudziła entuzjazm ojca.
- Mam tylko jedną córkę i tylko raz wychodzisz za mąż. Dlaczego nie mogę Ci urządzić królewskiego ślubu?
- Bo to jest ważne dla mnie i dla Chrisa. Proszę Cię - chwyciła go za rękę.
-Dobrze. Dla Ciebie wszystko księżniczko. Oby był dla Ciebie tak dobry jak jest teraz - pocałował ją w dłoń.

Chris skończył dyżur o 15. Przejrzał jeszcze ostatnie wyniki badań i pojechał do domu. Tam wziął prysznic, przebrał się i zjadł coś na szybko. Tuż po godzinie siedemnastej wyruszył samochodem w stronę kawiarni w Hollywood. Wiedział, że skoro Carol tak bardzo przyłożyła się do przygotowań to teraz będzie już tylko lepiej. Wyobrażał sobie ją w przepięknej sukni idącą z ojcem do ołtarza. Widział jej szeroki, szczęśliwy uśmiech. Czuł, że już nic nie stanie im na przeszkodzie.

_________________________________________________________________

Cześć Wam ! :)
Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim odcinkiem. Mam nadzieję, że stopniowo znów będę zyskiwała stałych czytelników.
Jak na razie wena mi dopisuje. Wkrótce w zakładce 'Bohaterowie' pojawią się nowe osoby, które będą po kolei wprowadzane.
Tymczasem zapraszam do czytania.
Może nie jest to porywający odcinek, ale chcę żebyście jak najlepiej poznały Chrisa i Caroline by potem zrozumieć ich uczucia.
Komentujcie i zostawiajcie swoje namiary w zakładce ' Czytelnicy'.
Buziaczki dla Was :* :*

4 komentarze:

  1. http://rytm-jego-slow.blogspot.com - zapraszam na nowy rozdział :)

    PS. Postaram się w najbliższym czasie przeczytać Twoje opowiadanie i skomentować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale mam tyle rzeczy na głowie, że znowu narobiłam sobie ogromnych zaległości w blogosferze, ale konsekwentnie staram się je zmniejszać. Szkoda, że rozdział taki króciutki, jestem fanką długich, ale oczywiście ilość kartek w wordzie wcale nie świadczy o jakości danego odcinka, dlatego ten jak najbardziej mi się podoba. Niby nie dzieje się nic spektakularnego, ale jest to wszystko opisane w ładny sposób, przyjemnie i szybko mi się czytało. Nie mam uwag. :D Jestem ciekawa jak poprowadzisz tą historię, jak rozwinie się relacja Carol i Chrisa, czy wszystko wciąż będzie takie idealne, czy może jednak w ich życie wplączą się w końcu jakieś problemy.. No i jestem oczywiście ciekawa ślubu, bo osobiście jestem wielką fanką ślubów, haha. Tymczasem pozdrawiam i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobał Ci się rozdział :) Ja z kolei uwielbiam czytać długie i miłe komentarze. A co do losu Carol i Chrisa to... niestety muszę Cię zmartwić, ale ślubu nie będzie.

      Usuń
  3. Wiedziałam, że rozmowa i miłe, proste gesty mogą zdziałać cuda. Dobrze, że Carol i Chris doszli do porozumienia odnośnie swoich poglądów, karier, marzeń, w związku to naprawdę bardzo ważny element. Przygotowania do ślubu są najbardziej pracochłonne i wyczerpujące, ale chyba najprzyjemniejsze. Sama nie mogę doczekać się tego momentu w swoim życiu! Póki co, zjada mnie ciekawość, więc zabieram się za rozdział trzeci.

    OdpowiedzUsuń