Miłość dla niej? Oddanie i spełnianie swoich pragnień.
Miłość dla niego? Uszczęśliwianie jej.
Miłość dla niego? Uszczęśliwianie jej.
Oboje byli pewni swego uczucia i zuchwale nie dopuszczali do
siebie myśli, że mogą to kiedyś stracić.
Akurat dzisiaj wypadały jej urodziny. Od wielu dni planował wszystko tak by ona była zadowolona. Przyjęcie z pompą, tak jak lubiła. Zawsze chciał jej zrobić niespodziankę, coś spontanicznego. Ona go hamowała. Nienawidziła niespodzianek. Musiała idealnie wyglądać. Jako modelka liczyła się z opiniami na swój temat. Wygląd to dla niej narzędzie pracy. Wystrojona w elegancką kreacje Lagerfelda, szpilki Christiana Louboutina, najdroższą kolię i kolczyki z diamentów, pięknie uczesana i umalowana. Olśniewała każdego, kto na nią spojrzał. A on uwielbiał ją, co raz bardziej i bardziej.
- Chris, jesteś już gotowy? Nie chcę spóźnić się na własne przyjęcie.- Jej głos dobiegł do niego z łazienki.
- Tak Carol, możemy wychodzić.- Do wewnętrznej kieszeni drogiej, markowej marynarki wsunął niewielkie, podłużne pudełko z naszyjnikiem, który miał jej wręczyć na przyjęciu.
Akurat dzisiaj wypadały jej urodziny. Od wielu dni planował wszystko tak by ona była zadowolona. Przyjęcie z pompą, tak jak lubiła. Zawsze chciał jej zrobić niespodziankę, coś spontanicznego. Ona go hamowała. Nienawidziła niespodzianek. Musiała idealnie wyglądać. Jako modelka liczyła się z opiniami na swój temat. Wygląd to dla niej narzędzie pracy. Wystrojona w elegancką kreacje Lagerfelda, szpilki Christiana Louboutina, najdroższą kolię i kolczyki z diamentów, pięknie uczesana i umalowana. Olśniewała każdego, kto na nią spojrzał. A on uwielbiał ją, co raz bardziej i bardziej.
- Chris, jesteś już gotowy? Nie chcę spóźnić się na własne przyjęcie.- Jej głos dobiegł do niego z łazienki.
- Tak Carol, możemy wychodzić.- Do wewnętrznej kieszeni drogiej, markowej marynarki wsunął niewielkie, podłużne pudełko z naszyjnikiem, który miał jej wręczyć na przyjęciu.
Pod posiadłość rodziców Caroline w Beverly Hills podjechali
nowym Mercedesem Klasy CLS Coupe, którego kupił sobie niedawno Chris. Kiedy weszli do ogromnego salonu wypełnionego
mnóstwem osób, wszyscy zaśpiewali dziewczynie ‘ Sto lat’, a zaraz po tym
zachwycali się jej urodą. Jak zwykle. Blondyn towarzyszył jej trzymając pod
rękę, uśmiechał się radośnie, witał zgromadzonych gości. Patrzył na nią i
widział jak bardzo jest szczęśliwa. Później tańczyli, patrząc sobie głęboko w
oczy. Czuł, że to TA JEDYNA. Kochał ją tak mocno, że nie wyobrażał sobie życia
bez niej.
W środku uroczystości zabrał ją na taras i wręczył prezent. Obejrzała go dokładnie z iskierkami w oczach, które tak uwielbiał. Podziękowała, czule go pocałowała, a on przycisnął ją do swojej klatki piersiowej, szepcząc do ucha romantyczne wyznanie. Chciał żeby zawsze była pewna jego miłości.
Caroline kochała go tak samo jak on ją. Trafiła jak na loterii. Inne dziewczyny z jej sfery, wychodziły za mąż za starszych od siebie, bez miłości. Tylko, dlatego, że dany mężczyzna był dla nich dobrą partią. Ona miała przy sobie szanowanego lekarza, dobrego człowieka i kochającego narzeczonego. Wszystko w jednym. Miała szczęście. Od dziecka.
W środku uroczystości zabrał ją na taras i wręczył prezent. Obejrzała go dokładnie z iskierkami w oczach, które tak uwielbiał. Podziękowała, czule go pocałowała, a on przycisnął ją do swojej klatki piersiowej, szepcząc do ucha romantyczne wyznanie. Chciał żeby zawsze była pewna jego miłości.
Caroline kochała go tak samo jak on ją. Trafiła jak na loterii. Inne dziewczyny z jej sfery, wychodziły za mąż za starszych od siebie, bez miłości. Tylko, dlatego, że dany mężczyzna był dla nich dobrą partią. Ona miała przy sobie szanowanego lekarza, dobrego człowieka i kochającego narzeczonego. Wszystko w jednym. Miała szczęście. Od dziecka.
Ostatni goście wyszli prawie nad ranem. Przyjęcie udało się,
jak zawsze. Michael jeszcze raz ucałował córkę, życząc jej wszystkiego
najlepszego i oddalił się do sypialni. Jego żona Charlotte, rozmawiała jeszcze
z Caroline na temat ich wspólnych biznesów. Były podekscytowane. Chris zostawił
je same, wyszedł na zewnątrz, stanął przy swoim samochodzie i czekał na
narzeczoną. Patrzył w gwiazdy i wyobrażał sobie romantyczny wypad nad jezioro
lub nocne rozmowy na plaży. Jednak to nie pasowało do niej. Nie była typem
ckliwej dziewczyny. Doceniała jego gesty, ale nie lubiła kontaktu z przyrodą a
na plaży mogła siedzieć tylko w dzień i tylko po to by utrwalić swoją
opaleniznę. Kochał ją taką, jaka była. Nie chciał nic w niej zmieniać.
W końcu pojawiła się w drzwiach willi i schodziła po schodach. Widać było, że jest zmęczona, ale szczęśliwa. Przytulił ją do siebie, ucałował w czubek głowy i pomógł wsiąść do auta, po czym odjechali.
W końcu pojawiła się w drzwiach willi i schodziła po schodach. Widać było, że jest zmęczona, ale szczęśliwa. Przytulił ją do siebie, ucałował w czubek głowy i pomógł wsiąść do auta, po czym odjechali.
W mieszkaniu Chris przepuścił Carol do łazienki a sam udał
się do kuchni po szklankę soku. Siedział na wysokim barowym krześle i czekał na
swoją kolej. Brunetka tymczasem zdjęła z siebie wszystkie ozdoby, rozebrała
się, zmyła makijaż i weszła pod prysznic. Potem nawilżyła się balsamem,
przeczesała włosy, umyła zęby, założyła satynową koszulkę nocną, wsunęła nogi w
miękkie kapcie i dołączyła do ukochanego. Spojrzał na nią z zachwytem.
Najbardziej lubił, kiedy była właśnie taka. Naturalna, bez fantazyjnej fryzury,
kreacji i miliona świecidełek. Tylko jego kochana Caroline.
Sam też poszedł pod prysznic, a gdy wrócił ona siedziała już na łóżku w sypialni. Usiadł przy niej, ujął jej dłoń i ucałował w ramię. Przymknęła oczy i cichutko zamruczała. Odwróciła głowę w jego stronę, pocałowała go namiętnie i przyciągnęła do siebie. Położyli się obok siebie i patrzyli w oczy. Głaskał ją po włosach i czekał aż zaśnie. Nigdy nie zasypiał przed nią. Chciał jeszcze patrzeć jak śpi.
Sam też poszedł pod prysznic, a gdy wrócił ona siedziała już na łóżku w sypialni. Usiadł przy niej, ujął jej dłoń i ucałował w ramię. Przymknęła oczy i cichutko zamruczała. Odwróciła głowę w jego stronę, pocałowała go namiętnie i przyciągnęła do siebie. Położyli się obok siebie i patrzyli w oczy. Głaskał ją po włosach i czekał aż zaśnie. Nigdy nie zasypiał przed nią. Chciał jeszcze patrzeć jak śpi.
Obudzili się koło południa. Caroline wstała pierwsza,
przygotowała śniadanie. Nie czekała na
niego, ponieważ miała kilka spraw do załatwienia. Przygotowała się do wyjścia,
zostawiła mu karteczkę przy łóżku i wyszła. Kiedy on otworzył oczy, od razu
przeczytał to, co napisała i uśmiechnął się sam do siebie. Spojrzał na zegarek,
zerwał się z łóżka. Zjadł coś na szybko, przebrał się, wziął swoją teczkę i
wybiegł z domu. Miał popołudniowy dyżur, a nienawidził się spóźniać. Do
szpitala nie miał daleko, więc zdążył w ostatniej chwili. W swoim gabinecie
założył kitel i zrobił sobie mocnej kawy. Pielęgniarka przyniosła mu wyniki
badań i karty pacjentów. Podziękował i zabrał się do ich przeglądania.
Nagle zjawił się u niego inny lekarz, onkolog Northon.
- Chris, mała Cloe.- Imię tej pacjentki mówiło samo za siebie.
- Tak, tak. Idę.- Upił łyk szatana i wyszedł za nim.
Cloe miała 9 lat i cierpiała na białaczkę. Najpierw trafiła do Chrisa, jej rodzice nie wiedzieli, co robić. Po szeregu badań trzeba było skierować małą na chemioterapię. Northon monitorował jej stan, jednak blondyn miał specjalizację w onkologii dziecięcej i również był do niej wzywany. Obaj weszli do pokoju, w którym leżała dziewczynka.
- Cześć Cloe, jak się czujesz?- Spojrzał na nią z uśmiechem.- Dzień dobry pani Lewis.- Przywitał się z jej mamą.
- Dobrze.- Uśmiechnęła się słabo.
Chris wziął do rąk jej kartę i przeczytał parametry. Ciśnienie było coraz niższe. Właściwie u niej często tak było, ale martwiło go to z każdym dniem bardziej.
- Oj ktoś tu chyba nie pił porannej kawy.- Zaśmiał się, a dziewczynka razem z nim. Zlecił pielęgniarce, podanie leków i wyszedł z panią Lewis na korytarz.- Te spadki ciśnienia są niepokojące, ale proszę się nie martwić. Panuję nad sytuacją. Dzięki chemii wyniki są lepsze. Cloe wyzdrowieje.- Był pozytywnie nastawiony, jak zawsze.
- Panie doktorze, tak się o nią martwię. Nie mogę patrzeć, jak się męczy..- Pojedyncza łza spłynęła, po jej policzku.
- To nie potrwa długo, jeśli nic się nie zmieni, to za góra 3 miesiące ją wypiszemy. Rokowania są na tyle dobre, że mogę tak powiedzieć. Ale proszę jej nic nie mówić. Nie chcę żeby się rozczarowała gdyby coś nie wyszło.- Pocieszył ją.- A teraz przepraszam, ale muszę iść do innych pacjentów.- Zajrzał jeszcze do dziewczynki, pomachał jej i poszedł dalej.
Później w gabinecie przyjął jeszcze kilkoro dzieci. Przyszło też młode małżeństwo z dwumiesięcznym maluszkiem. Przyglądał im się wyjątkowo długo. Przyszli na badania okresowe. Chłopczyk miał na imię Oliver. Był silny i zdrowy. Świeżo upieczona mama zadawała wiele pytań. Pierwsze dziecko, to prawdziwe wyzwanie. Przekazał im wszystko, co powinni wiedzieć i puścił do domu. Kiedy wyszli, usiadł na krześle, przekręcił się w stronę okna i wyobraził jakby to było gdyby to Caroline spodziewała się dziecka. Gdyby to oni mieli taką kruszynkę w domu. Bardzo chciał mieć dzieci. Ona też, ale teraz ważna była dla niej kariera. Miał już 30tkę na karku i poważnie o tym myślał, ale uważał, że i na nich przyjdzie czas.
Nagle zjawił się u niego inny lekarz, onkolog Northon.
- Chris, mała Cloe.- Imię tej pacjentki mówiło samo za siebie.
- Tak, tak. Idę.- Upił łyk szatana i wyszedł za nim.
Cloe miała 9 lat i cierpiała na białaczkę. Najpierw trafiła do Chrisa, jej rodzice nie wiedzieli, co robić. Po szeregu badań trzeba było skierować małą na chemioterapię. Northon monitorował jej stan, jednak blondyn miał specjalizację w onkologii dziecięcej i również był do niej wzywany. Obaj weszli do pokoju, w którym leżała dziewczynka.
- Cześć Cloe, jak się czujesz?- Spojrzał na nią z uśmiechem.- Dzień dobry pani Lewis.- Przywitał się z jej mamą.
- Dobrze.- Uśmiechnęła się słabo.
Chris wziął do rąk jej kartę i przeczytał parametry. Ciśnienie było coraz niższe. Właściwie u niej często tak było, ale martwiło go to z każdym dniem bardziej.
- Oj ktoś tu chyba nie pił porannej kawy.- Zaśmiał się, a dziewczynka razem z nim. Zlecił pielęgniarce, podanie leków i wyszedł z panią Lewis na korytarz.- Te spadki ciśnienia są niepokojące, ale proszę się nie martwić. Panuję nad sytuacją. Dzięki chemii wyniki są lepsze. Cloe wyzdrowieje.- Był pozytywnie nastawiony, jak zawsze.
- Panie doktorze, tak się o nią martwię. Nie mogę patrzeć, jak się męczy..- Pojedyncza łza spłynęła, po jej policzku.
- To nie potrwa długo, jeśli nic się nie zmieni, to za góra 3 miesiące ją wypiszemy. Rokowania są na tyle dobre, że mogę tak powiedzieć. Ale proszę jej nic nie mówić. Nie chcę żeby się rozczarowała gdyby coś nie wyszło.- Pocieszył ją.- A teraz przepraszam, ale muszę iść do innych pacjentów.- Zajrzał jeszcze do dziewczynki, pomachał jej i poszedł dalej.
Później w gabinecie przyjął jeszcze kilkoro dzieci. Przyszło też młode małżeństwo z dwumiesięcznym maluszkiem. Przyglądał im się wyjątkowo długo. Przyszli na badania okresowe. Chłopczyk miał na imię Oliver. Był silny i zdrowy. Świeżo upieczona mama zadawała wiele pytań. Pierwsze dziecko, to prawdziwe wyzwanie. Przekazał im wszystko, co powinni wiedzieć i puścił do domu. Kiedy wyszli, usiadł na krześle, przekręcił się w stronę okna i wyobraził jakby to było gdyby to Caroline spodziewała się dziecka. Gdyby to oni mieli taką kruszynkę w domu. Bardzo chciał mieć dzieci. Ona też, ale teraz ważna była dla niej kariera. Miał już 30tkę na karku i poważnie o tym myślał, ale uważał, że i na nich przyjdzie czas.
W szpitalu spędził resztę dnia. Miał sporo pracy, również
tej papierkowej. Wypił chyba hektolitry kawy, a i tak chciało mu się spać.
Spojrzał na zegarek. Dochodziła 21. Obiecał sobie, że za godzinę skończy i
pojedzie do domu, ale nie było mu to dane. Miał jeszcze dwa nagłe przypadki, co
spowodowało, że wrócił do mieszkania po północy. Caroline jeszcze nie spała.
Siedziała w sypialni na łóżku, przy nocnej lampce z długopisem w jednej dłoni i
kartkami w drugiej. Intensywnie nad czymś myślała, bo nos charakterystycznie
jej się zmarszczył. Ułożył się koło niej na boku, podpierając głowę ręką.
- Cześć kochanie.- Mruknął.
- Cześć.- Rzekła beznamiętnie.
- Kochanie…- Mruczał dalej, podnosząc się i całując ją po ramieniu.
- Oj zostaw. Jestem zajęta.- Poruszyła ręką.
Chris był jednak nieugięty i przeniósł pocałunki na szyję brunetki. Dłońmi chwycił ją w pasie.
- Chris przestań no.- Warknęła agresywnie, odpychając go.
- Dobrze, nie to nie.- Gwałtownie wstał z łóżka i wyszedł do salonu. Tam położył się na kanapie i włączył telewizor w poszukiwaniu meczu koszykówki.
Od dwóch tygodni powtarzał się ten sam scenariusz. Unikała jego bliskości, bo wolała siedzieć z nosem w papierach. Był zły, bo okazywało się, że w takich momentach kariera jest dla niej ważniejsza od niego. Kochał ją, ale miał już dosyć odkładania życiowych planów przez jej biznesy. Brała na siebie mnóstwo obowiązków. Prowadziła z mamą sporą sieć butików w całej Kalifornii, była wziętą modelką, więc często brała udział w pokazach i sesjach. W dodatku bywała na wielu imprezach branżowych i planowała stworzyć własną linię perfum. Miała nosa do interesów, była świetnie wykształcona, ale według niego to zbyt dużo zajęć jak dla niej. Jak mieli myśleć o sobie, o dzieciach i ślubie, jeśli Caroline ciągle miała nowe pomysły na biznes?
_________________________________________________________________
Witam Was serdecznie.
Panna Majka poprosiła więc jest. Pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania.
Mam nadzieję, że komukolwiek się to spodoba. Komentujcie, oceniajcie. Krytyka również mile widziana :)
Pamiętajcie o zakładce: Czytelnicy.
Całuję :*
- Cześć kochanie.- Mruknął.
- Cześć.- Rzekła beznamiętnie.
- Kochanie…- Mruczał dalej, podnosząc się i całując ją po ramieniu.
- Oj zostaw. Jestem zajęta.- Poruszyła ręką.
Chris był jednak nieugięty i przeniósł pocałunki na szyję brunetki. Dłońmi chwycił ją w pasie.
- Chris przestań no.- Warknęła agresywnie, odpychając go.
- Dobrze, nie to nie.- Gwałtownie wstał z łóżka i wyszedł do salonu. Tam położył się na kanapie i włączył telewizor w poszukiwaniu meczu koszykówki.
Od dwóch tygodni powtarzał się ten sam scenariusz. Unikała jego bliskości, bo wolała siedzieć z nosem w papierach. Był zły, bo okazywało się, że w takich momentach kariera jest dla niej ważniejsza od niego. Kochał ją, ale miał już dosyć odkładania życiowych planów przez jej biznesy. Brała na siebie mnóstwo obowiązków. Prowadziła z mamą sporą sieć butików w całej Kalifornii, była wziętą modelką, więc często brała udział w pokazach i sesjach. W dodatku bywała na wielu imprezach branżowych i planowała stworzyć własną linię perfum. Miała nosa do interesów, była świetnie wykształcona, ale według niego to zbyt dużo zajęć jak dla niej. Jak mieli myśleć o sobie, o dzieciach i ślubie, jeśli Caroline ciągle miała nowe pomysły na biznes?
_________________________________________________________________
Witam Was serdecznie.
Panna Majka poprosiła więc jest. Pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania.
Mam nadzieję, że komukolwiek się to spodoba. Komentujcie, oceniajcie. Krytyka również mile widziana :)
Pamiętajcie o zakładce: Czytelnicy.
Całuję :*
Świetne , czekam na kolejny rozdział . Mam nadzieję że będzie ich sporo bo zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić. Podoba mi się Twój styl pisania, czyta się lekko i przyjemnie. Cała historia zapowiada się ciekawie, choć na razie to chyba było raczej lekkie nakreślenie sytuacji i przedstawienie bohaterów. Jak zobaczyłam Maite na nagłówku to aż się uśmiechnęłam. Uwielbiam ją, dlatego mam nadzieję, że polubię postać, którą "gra" w tym opowiadaniu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPS: Naprawdę ogromnie dziękuję za komentarz u mnie na blogu. Cieszę się, że moja historia się spodobała. Aż mi się zrobiło cieplej na sercu jak przeczytałam to zdanie o wzorze dla początkujących, ach <3
{Niewolnicy Uczuć}
Dziękuję Ci bardzo. :) Naprawdę cieszę się z Twojej opinii. Staram się pisać prosto z serca. Co do Maite to pokochałam ją od razu, gdy tylko zobaczyłam ją w 'Nie igraj z aniołem'. Jest genialną aktorką i piękną kobietą. Idealnie pasowała do mojego opowiadania.
UsuńCo do Twojej historii to niewiele opowiadań aż tak mi się podoba. A Twój styl pisania serio może być wzorem, nawet dla mnie :)
Jako, że skomentowałaś rozdział na moim blogu, postanowiłam wpaść również do Ciebie. Swojej decyzji nie żałuję, ponieważ to co przeczytałam naprawdę mi się spodobało. Czytało się lekko, szybko i przyjemnie, a to przecież bardzo istotne. W rozdziale w gruncie rzeczy niewiele się dzieje, ale tak jak wspomniała Marti jest co coś w rodzaju lekkiego nakreślenia sytuacji i zapoznania się z bohaterami. Niewiele powiedział mi on o tym co właściwie dalej będzie dziać się w opowiadaniu, ale to dobrze. Nie wystawiłaś kart na stół już przy pierwszym odcinku, więc nie wiem czego mam się spodziewać. :) Podoba mi się jak wykreowałaś sobie bohaterów. Są dokładnie określeni, idealnie sprecyzowani. Bardzo fajnie. No nic rozpisałabym się bardziej, ale to może innym razem, tymczasem pozdrawiam ciepło i życzę masy weny! :)
OdpowiedzUsuńStaram się stopniować napięcie. Bardzo chcę żeby zarówno bohaterowie jak i cała opowieść były jak najbardziej realistyczne. Zależy mi na tym aby każda czytelniczka mogła odnaleźć w nim cząstkę siebie. Dziękuję za pozytywny komentarz. Mam nadzieję, że obie staniemy się swoimi wiernymi czytelniczkami :)
Usuńwiesz co myślę, w końcu często gęsto Ci pomagam, a co do kolejnego odcinka na pewno go przeczytam, ale jak się trochę uporam z przeciwnościami losu , buziaki :*
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bardzo dziękuję za komentarz na moich opowiadaniach, cieszę się, że przypadły Ci do gustu. Kiedy zobaczyłam na szablonie Maite stwierdziłam, że bez względu na wszystko będę czytać to opowiadanie, choćby miała się lać krew! Uwielbiam i ogromnie szanuję ją jako aktorkę i mam nadzieję, że Twoje postacie też polubię. Szczególnie, że May pojawia się w bohaterach dwa razy, co bardzo mnie zaintrygowało! No ale wszystko w swoim czasie. Póki co, rozdział pierwszy tak słowem wstępu, niewiele się dzieje, ale mamy już jakiś pogląd na główną bohaterkę i jej partnera. Myślę, że powinni porozmawiać o tych sprawach, które tak niepokoją Chrisa. Caroline powinna przynajmniej postarać się coś zmienić, jeśli naprawdę darzy mężczyznę prawdziwym uczuciem. Idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń